NAGRODY ZA DOKONANIA

 

Dzień gór - piątek

 


PODRÓŻE ŻEGLARSTWO ALPINIZM EKSPLORACJA JASKIŃ WYCZYN ROKU SUPER KOLOSY

©®

  PROGRAM DZIEŃ WODY DZIEŃ PODRÓŻY DZIEŃ GÓR  GALERIA

 

 

 

KOLOSY 2007 – DZIEŃ PODRÓŻY


Piątek, godzina 20.15. Kończy się drugi dzień X Ogólnopolskich Spotkań Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów. Tymczasem kolejka ciągnie się w korytarzu kina „Silver Screen” na kilkadziesiąt metrów. Do wyjścia? Bynajmniej! To chętni do oglądnięcia ostatnich dzisiejszych pokazów, które odbywają się w ramach Fotoplastykonu.

Frekwencja w trakcie Dnia Podróży dopisała niebywale. Jeśli ktoś nie wierzył w to, że impreza podróżnicza na blisko 1000 osób ma w Polsce szanse powodzenia, teraz powinien zmienić zdanie. Po dwóch dniach Kolosów już wiemy, że nawet gdyby miejsc było dwa razy więcej, ich zdobycie na sali podczas pokazów nadal poczytywane byłoby za sukces. Bo rzeczywiście – warto się było o to postarać. Kajakarze i żeglarzy poprzeczkę ustawili wczoraj wysoko. Ale dzisiejsi prelegenci nie mieli problemów z jej przeskoczeniem.

 

Sala nr 7 (550 miejsc)

 

Do sali nr 6  (330 miejsc) transmitowano obraz i dźwięk.

 

W przerwie między seansami.



15 pokazów, ponad 20 podróżników. Rozpiętość wiekowa od 7 miesięcy do 70 lat. Dowód na to, że podróżować może każdy, jeśli tylko tego chce. Nawet jeśli jest niepełnosprawny ruchowo, jak Jacek, który wraz ze swoim przyjacielem, też Jackiem – Jarosikiem, i jego trójką dzieci przemierzył drogi i bezdroża Polski, Słowacji, Ukrainy, Węgier i Rumunii. Nikt nie wierzył w powodzenie ich przedsięwzięcia. I to nawet nie ze względu na zdrowie jednego z uczestników. Największe wątpliwości budził środek transportu: samochód żuk, samodzielnie przez uczestników przysposobiony do jazdy w warunkach terenowych. Tymczasem mało tego, że żuk nie potrzebował niczyjej pomocy, to jeszcze jego załoga nie raz była wybawieniem dla innych, pozornie sprawniejszych samochodów, które podróżnicy spotykali na swojej drodze, np. zakopane w błocie.

Wyprawa „Granice bez barier” to nie jedyna z prezentowanych dziś podróży z udziałem dzieci. Najmłodszą kandydatką do Kolosa okazała się ledwie 7-miesięczna Lena, która zabrała swoich rodziców, Iwonę i Sebastiana Kaliszewskich, dookoła Kaukazu. Pomagała im w napisaniu przewodnika o tej części świata oraz w badaniach etnograficznych, które prowadzili. Mama zapewniała, że Lenka w żadnym momencie nie była ciężarem (nie licząc tego, że rodzice na zmianę dźwigali ją w nosidełku), a wręcz przeciwnie – wielokrotnie ułatwiała nawiązywanie kontaktów z mieszkańcami Gruzji, Dagestanu czy Abhazji, a jej obecność sprzyjała skutecznym negocjacjom z pogranicznikami i milicją.

Z kolei Jonasz Zańko i jego tata Romek to sprawdzony i zaprawiony w bojach tandem podróżników. Tym razem opowiedzieli o swojej autostopowej wyprawie z pluszowymi misiami w plecaku przez Rosję i Japonię, aż do Szanghaju. Jonasz świetnie czuł się przed kilkusetosobową widownią i wraz z ojcem opowiadał w niezwykle ciekawy i wesoły sposób. „Z Jonaszem podróżuje się naprawdę znakomicie” – mówi tata, Romek Zańko. „Syn potrafi zadawać pytania, które nigdy nie przyszły by mi do głowy. Ma zupełnie inną perspektywę, dzięki czemu i ja mogę spojrzeć na rzeczywistość w nowy, świeży sposób”. Czy przez całą drogę było aż tak różowo, jak to pokazali? „Przez większą część czasu tak” – kontynuuje Romek. „Chociaż zdarzają się oczywiście momenty, kiedy bywa ciężko, kiedy jest się głodnym czy bardzo zmęczonym. Najtrudniej było na samym początku, gdy można było jeszcze zawrócić. Np. w okolicach Kijowa Jonasz – był wtedy naprawdę bardzo zmęczony – rozpłakał się i powiedział, ze chce do mamy. Ale to trwało tylko chwilę. Wytarł łzy i powiedział: albo do Japonii. No więc pojechaliśmy dalej” – śmieje się starszy z dwójki autostopowiczów.

Przeciwny biegun metryki to Eugeniusz Dmochowski. Swoją pieszą wędrówkę po Europie zaczął jeszcze jako – jak mówi – 55-letni młodzieniaszek. Dziś ma na karku siedemdziesiątkę, ale w niczym nie przeszkodziło mu to w ukończeniu wymarzonego przedsięwzięcia. W ubiegłym roku przemaszerował 940 km z Kazania do Czelabińska (ze wsparciem żony, która towarzyszyła mu jadąc na wysłużonym składaku typu jubilat). Tym samym wykazał, że rzeczywiście „Europę da się przejść”. Od 1992 roku przemierzył bowiem per pedes prawie 9000 km z Polski w kierunku południowo-zachodnim, następnie zaś wschodnim. A wszystko to przy bardzo skromnym budżecie.
Piechotą swoje marzenia zrealizował również Dominik Włoch, pielgrzymujący, niczym średniowieczny pątnik, z Polski do Ziemi Świętej.

Grzegorz Stefaniak oraz rodzeństwo Anna i Dariusz Kuleccy opowiadali o swoich przygodach i o tym, czego się nauczyli podróżując po Ameryce Południowej. Z kolei Joanna Mostowska, podobnie jak Piotr Strzeżysz, podzielili się z publicznością swoimi azjatyckimi i tybetańskimi pasjami. Piotr zimą przemierzył Himalaje – oczywiście na rowerze. Oczywiście, bo jak mówi, porusza się w ten sposób odkąd pamięta, a nawet chyba jeszcze dłużej. Wyprawę w bardzo trudnych momentami warunkach udało mu się dokończyć bez szwanku, na Kolosy przybył jednak o kulach i z nogą w gipsie. Kontuzja spowodowana miłością do roweru. Ale jak to z miłością – nie żywi urazy i już planuje kolejne podróże.

Wśród pokazów nie mogło też braknąć relacji z podróży do Afryki. Pracujący na co dzień w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Maria i Sebastian Domżalscy wybrali się z Kairu do Casablanki (żeby było ciekawiej – przez Burundi), by poznawać świat nie tylko z za biurka i zdążyć stanąć na szczycie Kilimandżaro, zanim całkiem stopnieje na nim lodowiec. Piotr Tomza i Sławek Kunc dotarli do Sudanu mimo ścigających ich wszechobecnych agentów najrozmaitszych służb i spędzili tam cały miesiąc, korzystając z gościny nadzwyczaj miłych, otwartych i życzliwych ludzi. Wreszcie autopodróżnicy – w długą i niezwykle ambitną wyprawę dookoła kontynentu wybrali się samochodem osobowym, fiatem panda. Spędzili w nim 147 dni, przemierzyli ponad 52 tys. km, ale dopięli swego. Nie poddali się pomimo tego, że dalszą podróż próbowali im – dosłownie – wybić z głowy nigeryjscy policjanci, domagający się coraz to innych opłat i podatków za przejazd i wobec odmowy tłukący w niewielką przecież pandę (na szczęście wyposażoną w relingi) bambusowymi pałkami.
Na zakończenie dnia mieliśmy natomiast mocny akcent: MotoSyberia. Film z motocyklowej wyprawy Macieja Swinarskiego, Mirosława Kolerskiego i Marcina Safranowa przez całą Azję, aż po Magadan, wzbudził na widowni spore emocje. Było zabawnie, momentami bardzo, było odważnie, momentami bardzo, przede wszystkim zaś było ciekawie. Wyczyn godny podziwu i świetnie zmontowany materiał. Kto nie widział, niech żałuje.

Równolegle z pokazami w ramach Kolosów, na pierwszym piętrze Centrum „Gemini” można obejrzeć zdjęcia, których autorzy biorą udział w konkursie FotoGlob. Naprawdę jest na co rzucić okiem, a fotografie budzą spore zainteresowanie nie tylko publiczności Spotkań, ale i „zwykłych” osób, które odwiedzają Centrum. Zapraszamy do oglądania i głosowania na swoich faworytów (można to zrobić na miejscu). To właśnie Państwa wskazania zdecydują o tym, kto w konkursie FotoGlob otrzyma główną nagrodę.

 

 

 
 
    MOTTO
     NASZE IMPREZY
    KOLOSY
        geneza
     laureaci
      zgłoszenia
      z prasy
    SPOTKANIA
     GALERIA
   BIBLIOTEKA
   KONTAKT
   KOLOSY.PL
  
  

 

 

 

 

 

 

 
 WWW.KOLOSY.PL >> Dzień Drugi © 1999-2008 MART