|
DZIEŃ PIERWSZY
W czwartek, w samo południe, rozpoczęły się jubileuszowe, X Ogólnopolskie
Spotkania Podróżników Żeglarzy i Alpinistów. Mimo wczesnej pory, w dwóch salach
gdyńskiego kina „Silver Screen”, gdzie odbywa się impreza (potrwa do soboty),
ciężko było dostrzec wolne miejsca. A trzeba wiedzieć, że mogę one pomieścić
ponad 800.
Zainteresowanie popołudniowymi i wieczornymi prezentacjami było jeszcze
większe. Widzowie ostatnich pokazów odbywających się w ramach Fotoplastykonu
opuszczali Centrum „Gemini” dopiero tuż przed północą.
Pierwszy dzień Kolosów – Dzień Wody – zdominowali żeglarze i
kajakarze. Nie znaczy to jednak bynajmniej, że było monotonnie. Prelegenci
pokazali, że z żywiołem można się mierzyć na bardzo wiele sposobów.
Imprezę otworzył pokaz Michała Biegajskiego. Jego autor, zanim
wystartował w regatach dookoła Wyspy Wolin, a następnie wyruszył w rejs wzdłuż
wybrzeży Bałtyku, musiał najpierw swój jacht, piękną „Cutty Sark”, dosłownie
podnieść z martwych. Jednostka, zanim zainteresował się nią młody żeglarz, przez
lata niszczała w gdyńskim porcie (dokładnie po drugiej stronie Skweru
Kościuszki, przy którym odbywają się Spotkania), służąc za schronienie
okolicznym miłośnikom mocnych trunków. Pierwszą rzeczą, którą zrobił Michał, gdy
zdecydował, że przywróci świetność łajbie, było wyniesienie z niej 6 wielkich
worków wypełnionych butelkami po winie. Remont trwał wiele miesięcy, kosztował
mnóstwo wysiłku i niemało wyrzeczeń. Ale umożliwienie powrotu „Cutty Sark” do
gdyńskiego portu, tym razem już w pełnej krasie, było tego warte.
Kajakarzy reprezentowali Piotr Owczarski, Piotr Opacian, Wojciech
Chyczewski, Andrzej Ziółkowski oraz Lech i Wojciech Flaczyński. Pierwszy z nich,
wraz z kolegą, Andrzejem Golginem, przepłynął kajakiem Morze Bałtyckie,
startując ze szwedzkiego Trelleborga, a kończąc w Szczecinie. Rejs był wyjątkowo
trudny, ale paradoksalnie największe kłopoty kajakarze mieli już na Odrze,
niewiele ponad kilometr od zaplanowanego finiszu. Dopadł ich tu potężny szkwał,
który na szczęście nie przeszkodził im w dokończeniu przedsięwzięcia. „Traktuje
pływanie kajakiem po morzu, jako żeglarstwo” – mówi Piotr Owczarski. „Jednym z
celów naszego rejsu było m.in. promowanie właśnie tej formy podróżowania. To
dziwne i niespotykane, że w Polsce, blisko 40-milionowym kraju o dość długiej
linii brzegowej, kajakarstwo morskie uprawia najwyżej kilkadziesiąt osób. Chcemy
to zmienić” – mówi Owczarski, który planuje już kolejną wyprawę: opłynięcie
kajakiem Islandii.
Piotr Opacian i Wojciech Chyczewski, podobnie jak Andrzej Ziółkowski,
zmagali się z rzekami Syberii. Dwaj pierwsi spłynęli Leną, w jej górnym biegu,
docierając w naprawdę rzadko odwiedzane miejsca, Ziółkowski natomiast wybrał –
równie oryginalny – szlak rzeczny z Mongolii do Bajkału. Ostatni z wymienionych
– ojciec i syn – Wojciech i Lech Flaczyński, również preferują rzeki północy,
tyle że na drugiej półkuli. Spłynęli – Lech w całości, Wojciech częściowo, na
więcej nie starczyło mu czasu – jako pierwsi Polacy drugą co do wielkości rzeką
Alaski, Kuskokwim. Na początku swojej prezentacji „przeprosili” publiczność za
to, że ich pokaz wybiega poza zakres tematyczny Dnia Wody: zanim zwodowali
kajak, do Kuskokwim przedzierali się przez „ich własne Fitzcarraldo” w
północnoamerykańskiej tajdze, a jeszcze wcześniej, „po drodze”, wspięli się na
Mount McKinley. Widzowie „wybaczyli”, wielokrotnie wybuchając życzliwym śmiechem
podczas świetnej, zabawnej i dobrze przygotowanej prezentacji.
Żeglarze też nie chcieli być gorsi. I nie byli. Publiczność obejrzała
prezentację uczestniczek kobiecych regat dookoła świata i zobaczyła relację z
„powrotu Bronisława Malinowskiego na Trobriandy”: Monika Bronicka i Mariusz
Delgas zawieźli na archipelag tablicę pamiątkową poświęconą wybitnemu polskiemu
antropologowi, który prowadził tam swoje słynne badania na początku XX wieku.
Sławek Skalmierski i Dominik Bac, to ludzie dobrze znani i mimo młodego
wieku, bardzo doświadczeni żeglarze. W swojej relacji z wyprawy jachtem „Stary”
dookoła Ameryki Północnej, będącej kontynuacją rejsu, w trakcie którego jako
najmłodsza w historii i zarazem pierwsza pod polską bandera załoga przepłynęli
Przejście Północno-Zachodnie (ze wschodu na zachód), pokazali, że nie samym
żeglowaniem człowiek żyje: podczas wyprawy wspinali się na góry lodowe, a w
nieco cieplejszych niż Arktyka rejonach nurkowali i latali na paralotniach.
Publiczność patrzyła z podziwem.
Gośćmi specjalnymi pierwszego dnia Spotkań byli Janusz Kurbiel i jego
żona Joelle. Para wybitnych żeglarzy, będących legendą w polskim i nie tylko
środowisku, opowiedziała o swoim najnowszym przedsięwzięciu – badaniach
klimatycznych prowadzonych w Arktyce, które pozwalają m.in. wyjaśnić wiele
fenomenów atmosferycznych tej części świata, dotąd niezrozumiałych lub błędnie
interpretowanych.
|